wtorek, 28 grudnia 2010

koniec imprezy dziękuję,dobranoc!

Ostatnie dni tego roku,tego zajebistego jakby nie patrzeć.Spełnionego,trudnego,smutnego,szczęśliwego,rewolucyjnego,zakochanego czasu nastał kres.Oby nowy rok był jeszcze lepszy,żeby udało mi się spełnić moje postanowienia,WSZYSTKIE!


Żyjcie sobie wszyscy dobrze w tym nowym roku...!
Buziaki,czytelnicy.

wtorek, 7 grudnia 2010

Skream!

Denerwuje mnie robienie z siebie superbohaterów Facebooka i dodawanie się do co drugiej grupy,gdzie z większością z nich nie ma się nic wspólnego i przeczą one nam samym.No,ale czego się nie robi dla podwyższenia sobie samooceny.;]


Na swój sposób jestem szczęśliwa...

piątek, 19 listopada 2010

there is a light that never never goes out

Coś się kończy,coś się zaczyna.Etap pierwszej pracy mam za sobą teraz mam szansę na pracę,która da mi więcej satysfakcji i spokojną głowę.Muszę się postarać i zdobyć tą robotę,bo inacznej zginę.Natura moja jest niewdzięczna,bo wiedząc,że nie mam obecnie pracy nie powinnam tyle(!) wydawać,no ale kożuch to absolutny must have sezonu.:)
Kwoty jakie wydaję na ciuchy i buty czy kosmetyki są coraz bardziej astronomiczne,a lista must have i spełnionych satysfakcji jeszcze nie jest nawet w połowie zrealizowana.
Dziś wieczorem pora wyjść i zapomnieć o tym dniu,nie myśleć co jeszcze może się stać.No,kurwa nie płacz nad rozlanym mlekiem!
Od dzisiaj żyję bardziej spontanicznie,wracam do tych cudownych czasów z hasłem; rock n' roll.Nie planuję,nie kalkuluję a na pewno nie łudzę się już na nic.
Koniec roku i wielkie rewolucje,chociaż na największą wciąż się przygotowuję.

Ps.Znów dziękuję losowi za to,że kiedyś zaprowadził mnie w pewne miejsce i dał możliwość poznania tych CUDOWNYCH LUDZI! Dzisiejszy dramat byłby o wiele większy gdyby nie te kochane mordki!

sobota, 13 listopada 2010

filozofie z dupy

Cieszę się,że znam tych ludzi i,że mają mnie nowo poznani za sympatyczną osobę.Bez was to chyba bym umarła,chociaż wczoraj to umarłam i milion razy.Rozmowy z jakimś znajomym znajomych,którego chyba nikt tak na prawde nie znał.Pierdolenie o filozofii,o 3 etapach spadania liścia w ujęciu totalnej abstrakcji-spoko! Odpadłam na pierwszym levelu,bo wolę łapać raz po raz te spojrzenia.
A jedna wspólna szklanka miłości nie czyni,tak jak radiowóz policyjny o 1.30 nie jest uroczą zabawą ze światełkami.
Wszystko jest strasznie miłe,rośnie w mojej głowie,w moich wyobrażeniach.
9 grudnia chyba nastąpi ten dzień,ten który miał się stać już dawno.O ile dobrze pamiętam,to zaraz,jakoś pod koniec lipca.Ja jeszcze im wszystkim pokażę!
Jeden wieczór,spotkanie po dłuższym czasie.Wniosek: przyjaźń damsko-damska nie istnieje a przynajmniej mi nie wychodzi.To raczej nie jest róźnica charakterów,nie w tym rozdaniu.Paradoksalne jest to,że niby faceci są z innego świata i mają inny mózg,a jednak z nimi o wiele lepiej się dogaduję.

czwartek, 4 listopada 2010

Go_go_______good!

Wprowadzam w swoje życie pojęcie 'oszczędzać'.Zapisuję w notatniku wszystkie wydane kwoty.
Odliczam dni.Całkiem dobrze się trzymam jak na 4 listopada i kolejny tydzień jesieni.Jest mi lekko i dobrze.

sobota, 23 października 2010

Futerko

Szef też człowiek,obietnicę spełnił.Dobra kwota pojawiła się na koncie,mordka się cieszy.
Szkoda,że ludzie są tacy zawistni i zazdroszczą innym,gdy mają lepiej.Nie można by tak samemu do czegoś dojść niżeli tak zazdrościć?
Ja też zazdroszczę chociaż nie mam powodów,a zazdrość jest w skutek mojego lenistwa i braku odwagi.

Oj chłopcze...

środa, 20 października 2010

hang with me!!!!

Powiem Państwu tak,nie jest źle! Spoko,że podobam się gejom! Czyli jak to Jacyków i jego współlpracownik wpadł do mojego miasta i powiedzieli,że jestem fajna.
Potem jeszcze fajne jest to,że mam nową wersję rudego,ale obecnie chce być brunetką bo wszyscy są rudzi.Nie lubię przesadnej popularności.Jeszcze lepsze jest to,że dzisiaj się dużo osób do mnie uśmiechało i patrzyło na mnie miło-ja się tylko ubrałam inaczej niż zwykle,czyli I'm a rockendrolla,remember!
Dni mijają zadziwiająco szybko,chyba nigdy tak jeszcze nie było.Może to za sprawą tego,że codziennie odliczam,skreślam i planuję pokoleji dni do piątku!
Najlepsze jest jednak to,że zapomniałam kompletnie o czymś o czym myślałam przez ostatni miesiąc.Zapomniałam o pewnym dniu.Zupełnie nie rozumiem jak mogła mi uciec ta data?!Nieważne już,bo nad rozlanym mlekiem się nie płacze.
Czekam na wypłatę i w międzyczasie zastanawiam się co się przydaży przy okazji jej opijania.Przy poprzednim opijaniu poznałam wiadomo kogo,no a teraz to już boję się pomyśleć.IKSDE!

sobota, 16 października 2010

cobrastyle

Po dwóch tygodniach,które zmarnowałam na płacz,użalanie się nad sobą i wkurwianie się na wszystkich wreszcie wychodzę na prostą.Jedna osoba a tak wiele potrafi zmienić,mimo wszystko.
Zastanawiam się co niektórzy faceci mają na myśli mówiąc ' mam fajną sąsiadkę w naszym wieku' oraz co gorsza jakie fantazje mają moi kumple.

środa, 6 października 2010

unmade bed

Pewnie gdybym tak precyzyjnie nie pamiętała tych wszystkich momentów,dokładnych dat i miejsc nie przechodziłabym teraz takiego dramatu.Chciałabym nie rozpamiętywać.Zamykać wszystko,zostawiać gdzieś daleko i zapominać na zawsze,ale nie potrafię.Kiedyś się może jeszcze tego nauczę.
Boli mnie kręgosłup,głowa i pobolewa brzuch.Mam ochotę to wszystko z siebie wyrzygać,wstać i zapalić papierosa jakby nigdy nic się nie stało,no thunder to my heart jak to Lykke Li śpiewa.Emocji nie da się pozbyć,szkoda bo byłabym teraz emocjonalną anorektyczką.
Pozbyłabym się tej słabości,nieuzasadnionej fascynacji czymś co wywyższam na piedastał a jest zaledwie marną fajnością,towarzyszem raz na tydzień.Odszedłby żal i poczucie winy.
Właściwie to pretensje znów mogę mieć tylko do siebie,bo przecież każdy mnie ostrzegał,przypominał i upominał,że to mnie pokona.Na pytanie dlaczego ja to widzę w różu odpowiadałam,a co znienawidzisz mnie któregoś dnia jak się złamię i powiem,że to wszystko prawda?! Mądra ja po szkodzie.
Z uporem maniaka sprawdzam wszystkich na każdym kroku a nienawidzę jak ktoś mi tak robi.Tylko,że z mojej strony to zawsze przeradza się w korzyść.Nie będę się pchać tam,gdzie mnie nie chcą,nie będę zawyżać średniej arytmetycznej.To nie moje miejsce,nie ten czas.
Za tydzień do tego wrócimy,tymczasem robię sobie od tego amora przerwę i szukam konsensusu.

'wiesz to chujowe uczucie jak dowiadujesz się,że twój były ma kogoś nowego kto jest cholernie chujowy i zaczynasz porównywać' - życzę szczęścia w acid landzie!

poniedziałek, 4 października 2010

sobota, 2 października 2010

tyryryr

Nienawidzę siebie,za to że we wszystkim notorycznie doszukuję się drugiego dna.
Nienawidzę siebie,za tą niepohamowaną zazdrość.
Tych wszystkich obaw i lęków.


Decyzja jest,plan jest.Niech się dzieje co chce,nie byłabym sobą,gdybym tej szansy nie wykorzystała nawet jeśli miałoby się to wszystko okazać porażką.

sobota, 25 września 2010

little trouble girl

Nienawidzę siebie,za ten brak odwagi i ciągłe gryzenie się w język.
Nienawidzę tych ludzi,co mówią tak dużo a nie wiedzą nic.


The trouble is that you're in love with someone else...

środa, 22 września 2010

czwartek, 16 września 2010

kashmir

Każdy jak chce to potrafi się zmienić.Nie potrzeba na to wiele czasu,wszystko zależy od tego jak bardzo chcemy wyeliminować negatywne rzeczy.Z tej bardzo zauważalnej zmiany jestem bardzo dumna i szczęśliwa.Staram się nie myśleć o tym,że ten nieszczęsny rok akademicki się zbliża i każdego z osobna trzeba będzie pożegnać...

wtorek, 14 września 2010

one week later

Białe jest białe,a czarne jest czarne-jasne.Nie żałuję-jasne po raz drugi.Nie mam świadomości,że będę żałować tej decyzji-jasne trzy.Nie tęsknię,nie będę tęsknić,nie mam ochoty zmienić zdania,nie mam ochoty się przyznać do prawdy-jasne cztery.I to wszystko nie jest takie proste-nie jest!

środa, 8 września 2010

anyone's ghost

Znowu to samo,tym razem z innej perspektywy,w innych okolicznościach.Klub.
Rozmowy o uczuciach nam nie wychodzą.Przykre,że nie potrafimy mówić o sobie,o naszych uczuciach i potrzebach.Nawet wplatanie w to sentencji psychologicznych i zdań odnoszących się do przyszłości bądź też określeń czasu przeszłego nie ma sensu.Jesteśmy zamknięci w sobie,prowadząc destrukcje masową.Co z tego,że ktoś to widział,skomentował? Co z tego,że z niektórych uczuć trzeba się wytłumaczyć?
To nie jest przypadek,a może mi się tylko wydaje.
I stojąc wczoraj z tą twarzą przy ścianie czy też siedząc w tym naszym magicznym pociągu dotarła do mnie myśl,że jedynie mogę łódzić się na ten zapach,na tą jesień.Tylko dlaczego,skoro to zło da się wykluczyć pewne sprawy zmienić,poukładać wszystko na nowo i zapomnieć,że po prawej stronie siedzi on.Chociaż tego naszego popierdolenia nie chcę nigdy zmieniać,bo z kim można tak beztrosko szaleć w środku nocy zapominając,że stoi się na rynku.
Wczoraj był bardzo ważny dzień,powiedziałam to co już dawno powinnam powiedzieć,podjęłam pewien temat.Pewne wątpliwości rozwiane,ale wcale nie jest lepiej.
Wczoraj też spotkałam się z moim byłym szefem,trudna decyzja przede mną,ale tak widocznie ma być.
/Niedawno skończyłam 19 lat,a robię ostatnio rzeczy na miarę kobiety trzydziestoletniej./

'-Czego chcesz dziewczynko?
-chcę,żeby nasz status się zmienił!'.

And I didn't wanna be anyone's ghost...

wtorek, 31 sierpnia 2010

don't be so blind...

Zajęło mi to bardzo dużo czasu,ale widocznie do takiej decyzji trzeba było mi dorosnąć.
To będzie kolejna jesień z zapachem...

czwartek, 26 sierpnia 2010

Bycie kobietą jest cholernie trudne,szczególnie na imprezie...

Szczególnie na swojej urodzinowej imprezie,gdzie nagle wszyscy ci się kłaniają w pubie,uśmiechają i starają się zagadać.Co się dziwię,wczoraj podobno przeszłam samą siebie,wyglądałam najlepiej od dłuższego czasu.
Było też najlepiej od dłuższego czasu.Bo wystarczyło zapomnieć o bożym świecie,o tym,że ktoś jest obok i nasłuchuje i nie myśleć o niczym.Dostałam wczoraj prezent,którego nawet nie przebije najlepszy aparat,a wszystko w myśl zasady life is nothing much to lose.Po tej srogiej lekcji wreszcie coś zaczyna być bardziej klarowne,a ja sama powoli zmieniam swoją opinię i preferencje,których nie umiałam bardzo długo zmienić.Szkoda TYLKO tej zmarnowanej kliszy...i,że mama wciąż wierzy w tego cudownego księcia z bajki z rumakiem i ogromnie dobrym serduszkiem.

niedziela, 22 sierpnia 2010

Dwulicowość

Dawno nic bardziej treściwego nie napisałam,ale teraz jestku temu dobra okazja.Jest taka sprawa,fałszywość,dwulicowość,hipokryzja pojawiająca się u znajomych.Każdy ma z tym problem,że czasem kogoś poobgaduje,powie coś i zrobi czarny pr. Wszystko jest wybaczalne,bo przecież o każdym się coś mówi,każdego się komentuje bo przecież nikt nie jest idealny jak dupcia niemowlaka.Granica jednak jest pewna,mogłabym to wszystko zdzierżyć i przejść wobec tego obojętnie,gdyby nie sięgałoby to na tak wielką skalę.Denerwuje,wkurwia,irytuje,wyprowadza z równowagi,rozprasza i nie wiem jeszcze jakiego słowa mam użyć wobec DWULICOWOŚCI! Można kogoś obgadywać,coś skomentować,ale kurwa nie że robisz komuś czarny pr,mówisz,że typa nie lubisz a dwa dni później bawisz się w najlepsze z tą samą osobą i udajesz,że sprawy nie było.Jak już tak komuś dupę orabiasz,to nie zapomnij pocałować.A od mojej wara! Nawet nie chcę dopuszczać się myśli,czy i co gadają na mój temat.Lata mi to koło dupci.
A może problem tkwi we mnie? Może to ja staram się być w tym złym świecie być taka dobra i moralna niczym obrońcy krzyża? Nie wypada być już fair wobec siebie i innych?

wtorek, 17 sierpnia 2010

my first time

I tak dzisiaj oglądając Brave Heart:waleczne serce zrobiłam sobie pierwszy tatuaż.Stoicki spokój i podziw dla własnej osoby,że nawet mnie to nie ruszyło.

Poza tym,to hipokryzja bierze górę.

czwartek, 12 sierpnia 2010

faithless

Czy my do siebie pasujemy?Czy my mamy ze sobą coś wspólnego?Odpowiedziałam sobie na te pytania,przeanalizowałam i w tym momencie dziękuję bardzo za wszystko.Nie tędy droga...

wtorek, 10 sierpnia 2010

Open up your heart

Wyjechałam w czwartek po południu,wróciłam w poniedziałek rano.Musiałam zniknąć na kilka dni,żeby zrozumieć,że wcale ten książe z bajki nie jest taki złoty jak się świeci.Albo ja się mylę albo tobie w między czasie rozum wrócił,a może to mi podczas hulaszczych zabaw na kolejnym festivalu,gdzie TY na myśl o nim masz dreszcze i zimne poty,bo boisz się,że się z kimś zabawię.Magia się ulotniła,każdy się rozszedł w swoją stronę.Tylko szkoda,że trułeś mi intensywnie dupę i wylewałeś słodkości.Rozum mi wrócił i nie będzie już tych milionów uśmieszków i powrotów twoim autem do domu.Mam wyjebane na takie amory-nie nie zmienię zdania dziś czy za kilka dni.Nawet nie jesteś taki pewny siebie za jakiego się uważasz i za jakiego chcesz by cie uwarzano.Sorx.

środa, 4 sierpnia 2010

Can You tell me what's real?

Na przykładzie relacji między kobietą a mężczyzną mogę potwierdzić,że rację miał ten co powiedzał,że człowiek uczy się na błędach.
Kolejne perypetie miłosne,jakieś flirty,podrywy i spotkania,kolejne wnioski.Człowiek musi chyba z conajmniej 20 razy się pomylić,by za 21 zrobić coś dobrze.Tak jest ze mną,notorycznie kontroluję swoje ruchy,gesty,słowa,wszystko po to,żeby czegoś nie zepsuć.W głowie mam jakiś program kontrolny,który czuwa nad tym,że jak coś jest nie tak,to mam to naprawić.Grunt to pilnować,żeby facet nie zmienił piaskownicy,bo ja przyznam szczerze,że chce żeby przejął cały plac zabaw a nawet zbudował wesołe miasteczko.

wtorek, 27 lipca 2010

O piękny Panie...

Zastanawiam się,co decyduje o tym,że akurat ta osoba nam się podoba a tamta mimo iż jest identyczna już nam się nie podoba.Co wpływa na to,że akurat tak a nie inaczej ludzie łączą się w pary?Pytanie,które stawiam sobie ostatnio bardzo często brzmi;kiedy tak naprawdę można powiedzieć,że facetowi zaleźy? Nie wiem,może sobie wkręcam,że on się stara,że mu zależy i jak to się brzydko mówi,leci na mnie.Mi taka słodka bezczynność,bycie księżniczką i słodką damą odpowiada.Każda kobieta lubi,kiedy facet chce dla niej jak najlepiej i okazuje jej zainteresowanie,ja też.Nie będę chwalić dnia przed zachodem Słońca i resztkę nadzieji zachowam dla siebie.

czwartek, 22 lipca 2010

wyślij sms o treści POMAGAM na nr 793*** ***

Przytłacza mnie ogrom wydarzeń mojego lamerskiego życia.Wczoraj pękł worek i stało się co się stało.O północy wygrałam wyjazd do Wawki i shushi,wmawiam sobie tą wygraną w najczystszej,nieskomplikowanej formie,żeby nie doszukiwać się w całoształcie jakiegoś zła.Niby jakoś tam wygrałam,satysfakcja jest,papierosy są.Święta byłam mimo iż wczorajszego wieczoru byłam królową pewnego miejscowego lokalu.W ułamku sekundy,pod wpływem kobiecej intuicji,chęci szaleństwa,przeznaczenia czy innej nieokiełznanej siły poznałam 3 zajebistych facetów.Pojawiło się pytanie retoryczne,że jak to jest.że znasz kogoś z widzenia,raz po raz bywacie w tych samych miejscach ale się nie znacie,a gdy się już poznajecie okazuje się,że nadajesz z drugą personą na tych samych falach i masz wraźenie,że znacie się nie kilka godzin a wieki.Mam ogromną nadzieję,że jest to dopiero wstęp do dobrej znajomości.Z tej wczorajszej przygody pod tytułem jaka to melodia,jak zgadniesz dostaniesz shoota wódki czy czego tam,jest wiele wniosków i kilka nauczek.Najważniejsza nauczka-nie oceniaj książki po okładce,bo wnętrze jest piękniejsze a w to co mówią ludzie nigdy nie wierz.Mamy z Anką nowych zajebistych znajomych,mamy rewolucję i własny sex& the city.Kocham takie życie,nawet postaram się wykorzystać pewną sposobość w myśl life is nothing much to lose,a jeżeli to co wmawia mi Anka i to co z kobiecego punktu widzenia i mojego serca jest prawdą to...i żyli długo i szczęśliwie.
Prędzej uwierzę w Boga niż fakt,że się zakochałam.

Zaschło mi w gardle od nic niemówienia.Mogę mówić jedynie do siebie,gdzyż aktualnie mieszkam sama.Jutro to dopiero będzie,moźliwe,że dopiero wieczorem wypowiem pierwsze słowa.

Tyle się mówi o korporacjach,wyzysku pracowników przez pracodawców,chyba za mało skoro niektóre biznesy jeszcze funkcjonują.Jutro ruszam na podbój zusu i skarbowego a nawet do Ryśka Cebuli z Uwagi jak się wkurwię.Pracuję jak Chińczyk choć mieszkam w Polsce.Chory ten nasz kraj,gdzie zamiast robić coś dla ludzi pierdoli się o krzyżu.

niedziela, 18 lipca 2010

we start it again

Dużo wody w rzece nie upłynęło a znowu doszłam do nowych wniosków.Zachowam je dla siebie,bo jakoś nie mam ochoty na emocjonalny ekshibicjonizm.Wiem jedno,muszę się ostro zabrać za siebie.Potrzeba mi żelaznej ręki,bata,gromu z niebios i cielesnej przemocy żebym wreszcie się ogarnęła.Chyba już wczorajsza burza i spotkanie z Bartkowskim ustawiło mnie do pionu.Niewątpliwie,poniekąt nie zaprzeczę.Tej nocy podjęłam chyba najważniejszą decyzję jaką mogłam podjąć.Jedna decyzja,jeden moment a zmienia resztę najbliższych 2 lat.Zobaczymy,co wyjdzie z moich wielkich planów.Mimo iż jest lato,a psychologowie twierdzą,iż latem organizm produkuje więcej endorfin,to mój organizm za to produkuje ich za mało.Czekam aż lad dzień wpadne w jakiś dół.

'U R stronger than U think'... rzuca/my palenie/picie.

środa, 14 lipca 2010

jestem zjebem

Tak,jestem zjebem.Jestem chyba jedną z niewielu osób,jakie mi jest dane znać,ups wybacz czytelniku,ale siebie nie znam zbyt dobrze,no ale kontynując,jestem zajebiście wyjątkowa pod względem życiowego nieogaru i organizacji.Z reguły ludzie wiedzią,jakie mają plany na przyszłość.Wiedzą namacalnie w momencie,kiedy ich od tej przyszłości dzieli jakieś 2 do 3 miesięcy.Ja nie wiem.Nie wiem,co dalej chce w tym zasranym życiu robić.Edukacja/praca/Ameryka.Trzy opcje i każda wzajemnie się wykluczająca.Chce studiować,ale nie wiem,czy to co wybrałam jest dobre dla mnie.Właściwie o studiach nie powinnam teraz myśleć,bo ważnych decyjzji nigdy nie umiałam podejmować.Praca,czyli bombowa sprawa.Chce zarabiać,ale niestety coraz ciężej mi ta praca przychodzi.I tutaj pojawia się nieogar kolejny.Nie wiem,czy rzucić to wszystko w cholerę czy piąć się dalej.Dizaster nr 3-Ameryka.Wszyscy mnie pchają,a jak mnie już rodzina pcha to znaczy,że to dobra opcja dla mnie.Mogę polecieć,trochę popracować i pozwiedzać.Mogę,bo nie trzyma mnie tu nic.Ani praca,ani studia,ani miłość.Do jesieni troszke czasu zostało więc w sezonie jesień-zima tematem naczelnym moich rozważań będą Stany.Intryguje mnie moja osoba,bardzo a nawet zbyt,ale to może dlatego,że dziś mam dość specyficzny dzień.Katowice.Pierwsze zdjęcia od lutego,które nomen omen dupy nie urywają.Jutro kolejny dzień zmagań.Zdjęcia i praca.Jeszcze cięższy piątek i pozytywna prezentowa sobota.Nie chce mi się,cholernie mi się nie chce,ale muszę to przetrwać wszystko,napocić,bo wiem,że coś z tego kiedyś dobrego wyjdzie.Biorę urlop i mimo wszystko spierdalam na Woodstock.

piątek, 9 lipca 2010

redhead is back

Wróciłam.Po środowym wyjeżdzie i wtorkowym powrocie z Open'era wreszcie mam chwilę by te wszystkie myśli jakoś zebrać w całość.Chociaż nie wróć,nie będzie potoków słów.Za dużo by tego było.Tak małostkowo powiem,że niektórych moich znajomych bardzo nie doceniam,za co powinnam być poćwiartowana.Raczej jestem jakimś typem człowieka co ma na ludzi wyjebane,a jak jest fajnie to się cieszę jak głupia.To powinno się zmienić,bo przecież ja tych ludzi mam właściwie na codzień.Coś jeszcze? Tak.Cenię sobię czyste znajomości,gdzie wiem,że kumpel nie chce się ze przespać,bo przecież jestem jego koleżanką i mogłoby być fajnie.Niestety,ale druga strona medalu też jest.Nieco inny charakter ma,ale jest.Nienawidzę,gdy ktoś się przesadnie o mnie stara.Nienawidzę do kurwy nędzy tych słodkości,czułości i wylewności uprzejmości do porzygu.To ja jestem królową i to ja sobie wybieram,kto może się o mnie starać.Wolę raczej gonić króliczka.Potwierdziła się też kilka dni temu jedna moja myśl 'jak ja mogłam być z tym człowiekiem',czyli potwierdzenie tezy,iż wygląd ma dla mnie ogromne znaczenie.Poza tym to jestem grzeczna do bólu i nie umiem w to uwierzyć.

piątek, 25 czerwca 2010

Crystal Castles hajp hajp

Wróciłam dzisiaj nad ranem do domu z koncertu Crystal Castles.Mój drugi ich koncert i szczerze powiedziawszy to zastanawiam się,czy był sens jechać aż do Warszawy a nie do Katowic czy też w ogóle.Moje generalne podkurwienie zaczęło się od pociągu.Gdzie są przedziały? Trzy godziny na krzesełkach? Jak ja kurwa zapalę.Krzesełka znalazły z czasem bardzo praktyczną funkcję a palić chodziłam do kibla.Swoją drogą gdyby mnie ktoś na dłużej zamknął w takim klozecie to pewnie bym się oduczyła palić.Wkurw dwa należy do KALOSZY! Padało,lekko/średnio,ale padało.Pojawia się moje pytanie,czy jeśli w stolicy pada,to każda bardziej ogarnięta albo potrzebująca hajpu kobieta musi wyjść w kaloszach? To jest moja trauma.Wszędzie ,gdzie się nie spojrzałam to kalosz.Ja pierdole.Potem ci ludzie w kolejce do wejścia.Cud,że nie rzygałam.Koleś zrobiony na kobietę.Trochę takie połączenie Dawida Bowiego i La roux,niestety bardzo,bardzo nieudane.Potem ci ludzie w tych nerdach i innych plastikowych gniotach,które im nie pasują kompletnie,ale hajpik musi być.Jeszcze te przepychanie się żeby dotknąć swoją idolkę.Słuchasz tego co grają na tym koncercie czy celem nadrzędym jest zmacanie Alice?Nie kupuję tego strasznie.Znaczna część ludzi dla lansu przyszła.Kołki jebane.Kultury zero,pojęcia o tym co się gra zero,sieciówki od A-Z=dramat.O kobiecie,która w przedziale wystawiła na środek swoje szwaje z haluxem do publicznego wąchania nie chcę myśleć.Dno dna! [buziaki Fetysz.;*]
Generalnie rzecz biorąc nie lubię jak się na mnie ktoś gapi,takie jakieś zboczenie.Mam rozwalony kręgosłup,ledwo funkcjonuję.Zobaczyłam na własne oczy Komara i wkręciłam sobie,że pewna kobieta  to jest Anna Parini,co okazało się dzisiaj dopiero prawdą,że ona to ona.Mam dobre,niemoralne wspomnienie,choć nie wiem czy powinnam się do tego przyznawać i się cieszyć w jakiś tam sposób.

piątek, 18 czerwca 2010

I'm not alone.Am I?

Ze względu na to,że nie wiem kto z moich znajomych tu zagląda, zachowam wszelkie szczegóły dla siebie.Powiem jedno,czuję się dosko.Wykluczam wszystkie inne problemy,przyszłe dni i mówię sobie,że jest dobrze.Tylko nie jest to w całości prawdą.Wczorajszego wieczoru i nocy przeżyłam jakiś koszmar.Dlaczego jak zostanę na niespełna na 15 minut sama na koncercie to od razu zamieniam się w lep a wszyscy faceci wkoło w muchy? Stoję sobie sama,bo do znajomych nie chciało mi się podejść i odpowiadać na pytania,dlaczego zmieniłam kolor włosów i co u mnie słychać.Odpalam papierosa i wtem podchodzi do mnie jakiś koleś mówiąc coś,a ja udaje,że nie słyszę.Pytam czy się znamy,on się przedstawia.Gapi się na mnie jak w obrazek,ja centralnie przed siebie.Mam go gdzieś,bo nie mam zamiaru zapraszać,go do swojego świata.Spala fajkę i mówi mi do ucha,że idzie.Ok,cześć.Ozięble,bo mi nie zależy.A on kurwa patrzy na mnie jakby miał mnie zaraz pocałować.Czy ja mam na twarzy jakiś wyświetlacz LCD z oczojebnym napisem,nie mam chłopaka?
Teraz taki jakiś jebany fejm mam przez włosy.Łał patrz,ła ale ruda,o jesteś ruda.Nie mam zielone włosy i zaraz dostaniesz kosę w plecy.Ludzie mnie nie poznają na ulicy,a jak poznają to skupiają się na moim wyglądzie.Dlatego wolę opcję incognito,patrzę na nich a oni są nieświadomi tego.Plotki na swój temat i jakieś dorabiane wątki,szepty i komentarze z dupy też uwielbiam.Bo nie można nigdzie wyjść publicznie,bo zaraz ploty,że jak to,o patrz,o z kim przyszła.
Ale grunt to mieć wyjebane na tych wszystkich zjebów.Tą sztukę opanowałam do perfekcji.

I know what I am .

niedziela, 13 czerwca 2010

high and dry

Dawno się tak nie czułam.Serce mnie boli z tych wszystkich spraw i nerwów.Wczorajszy wieczór i noc zaliczam do chyba najgorszych w moim życiu.Wczorajsze zamykanie pralni okazało się klapą i wkurwieniem na najwyższym levelu.Ja się nie nadaję do pracy z ludźmi.Nienawidzę,gdy szuka się winnych,zrzuca winę na pierwszą lepszą osobę.Cholera jasna,w pracy ma się być skurwysyńsko skupionym na tym co się robi a nie na swojej dupie i tylko na tym,by wyjść na tym wszystkim jak najlepiej i jeszcze najmniejszym kosztem.W przyszłości będę skurwielem w pracy.Mogą mnie za to nienawidzieć,ale osiągnę więcej bez całego wzajemnego spoufalania się sobie i lizodupstwa.
Problem tak na serio tkwi we mnie,ten mój cholerny charakter psuje wszystko.Coraz częściej się przekonuję,że albo mam zły i trudny charakter albo na tyle idealny,że mnie chwalą za niego.Trzymałabym się raczej tej pierwszej wersji.Nerwowa Dama,przeklinająca,paląca jak smok,szczera,wredna,podła,chamska.egoistka i Matka Teresa w jednym,pierdolona idealistka.

sobota, 12 czerwca 2010

lato śmierdzi potem

Siedzę w swoim pokoju przed kompem,jest duszno i porno,czuję się jakbym wróciła z pieszej krucjaty , na trasie Tokio-Polska zaliczając przy tym każdy przydrożny bar.Mózg mi się rozgotował .30 stopni i już inaczej żyjesz.Właściwie to od kilku dni nic nie jem,jedynie piję wodę.Nawet mi się palić nie chce.Paranoja,żeby jakaś pogoda mi wywracała życie,zmieniała grafik,zmuszała do diety i zakupu letnich ciuchów,odbierała energię i chęci na cokolwiek.Lato to obleśna pora roku.Wszędzie ociekający potem ludzie.Twarze jakby wysmarowane oliwką dla dzieci,ale to niestety pot! Spocone nieogolone pachy i bluzki na ramiączkach ukazujące silikonowe aseksualne ramiączka.Nawet nie chcę myśleć jaki klimat jest w autobusie w godzinach szczytu.Nie lubię patrzeć w taką pogodę na ludzi.Katują mnie.Mam ochotę większości zafundować lustro.Przykro mi się patrzy na te wszystkie mankamety urody podkreślane na każdym kroku.Tu legins do grubej łydy,tu szorciki,tu miniówka a tutaj jeszcze piankowe japonki.Wczoraj wracając w upale ok.11.00 do domu zastanawiałam się,jak to przejebane życie mają otyli a w szczególności w lato.Przecież mają zbędny bagaż!Pot w każdej fałdzie,fałdy o siebie się ocierające! Ja przy swoich 49kg mam ciężko,pocę się jak szczur i aż się boję pomyśleć jak się mają ci co mają jakieś 100kg,

środa, 9 czerwca 2010

duszno i porno

Nastał okres,kiedy to w cieniu temperatura dochodzi do 30 stopni,butelka wody to stały element a wszechogarniające ciepło zniechęca do wychodzenia z domu.Dla mnie to czas męczarni.Po pierwsze przy takiej pogodzie  nie mam łatwego życia z powodu alergii.Dobrze,że śpię sama,bo kompromitacją by było,gdyby ktoś mnie z otwartym pyskiem w śnie zobaczył.Ale to jeszcze nic,prawdziwą mantrą jest dla mnie ubiór.Kompletnie nie wiem,w co mam się ubrać.Wczoraj się z tego powodu spóźniłam na spotkanie.No,po prostu nie mogę się w niczym dobrze poczuć.W tym za ciepło,to nie,tamto nie pasuje,damn!
Ogólnie rzecz biorąc zaczęło się jakieś narzekanie,że brzuch nieidealny a zaraz trzeba będzie się pokazać w stoju kąpielowym,że biodra nie takie,że nogi niezadowalające.Już obserwuję u siebie wzrost lekkiej paniki.Dieta ŹM,hektolitry wody i zero cukru.Bo lato,bo tobie nie wolno nawet w rozmiarze XS/S.Paranoja.Najgorsze dopiero nastąpi,gdy dostanę wypłatę i udam się na zakupy przewalając znaczną część.Na szczęście szmateksy są tanie i dobre.Ten idealizm mnie zabije kiedyś.

sobota, 5 czerwca 2010

przygoda u fryzjera

Wreszcie podjęłam ostateczną decyzję,idę do fryzjera i zmieniam kolor włosów.Klamka zapadła.5 czerwca,8.00 zjawiam się u fryzjera.Z każdą sekundą bałam się co raz bardziej.Pierw byłam blondynkom/rudom a potem nie wiadomo czym.Wreszcie po jakiś 3 godzinach zobaczyłam co wyszło.Dałam się namówić na ścięcie włosów.Baj,baj jakieś 8cm.Wszystko super.Cięcie nowoczesne,drapieżne lekko,ale kolor.RUDY! ja jebie.Nie jestem do końca przekonana do tego koloru,no ale lepsze to niż bycie ciemną brunetką.Za miesiąc się pofarbuje na inny kolor,coś się wypłucze i tyle.Nie wiem czy to była słuszna decyzja,ale radykalna zmiana jest.To skoro zmieniłam radykalnie wygląd to może i życie zmienię? Może czas na plan B albo i przyśpieszony C? Tak źle a tak jeszcze gorzej.A napisanie kilku ciekawych zdań o sobie przyprawia mnie o wymioty tak samo jak moja praca.Byle do końca września.

poniedziałek, 31 maja 2010

ja sowa.

Czy proszenie kogoś by wrócił to akt desperacji czy może czyn spowodowany towarzyszącymi temu emocjami i uczuciami?

sobota, 29 maja 2010

AC/DC- mogę umrzeć!

Dnia 27 maja 2010 roku dane mi było po jakiś 13 latach czekania zobaczyć wreszcie mój najulubieńszy zespół AC/DC.Pewnie ktoś mi zaraz powie,to ile ja mam lat i co pierdole skoro czekałam 13 lat a mówię,że mam 19 w tym roku.Proszę Państwa,to miłość od dziecka.W domu nic innego właściwie nie leciało jak AC/DC.To teraz meritum sprawy;koncert.Dla mnie,człowieka ze słuchem i pamięcią muzyczną,poczuciem rytmu to nie problem zaśpiewać czy poskakać do muzyki,poklaskać,potupać nóźką,nawet jeśli coś słyszę pierwszy raz w życiu lecz niestety dla wielu osób tak.Niestety polska publika mnie bardzo na Bemowie rozczarowała.Czy to jest jakiś nowy trend,że jedzie się na koncert mega gwiazdy,legendy tylko po to żeby pochwalić się przed znajomymi?Dla mnie to jest jakieś nieporozumienie.Jak można przyjść na koncert,stać nieruchomo,nie śpiewać,nie klaskać?Shame ludzie shame.To świadczy o was i waszym szacunku dla danego zespołu.Kosa w plecy tym co patrzyli się między innymi na mnie jak na głupka,że śpiewam od dechy do dechy każdy tekst i skaczę w rytm.Wstyd ludzie.Lepiej zostańcie na drugi raz w domu,pooglądajcie sobie TVN24,wypijcie herbatkę i zaśnijcie na kanapie.Zastanawiam się czy to coś z kulturą czy ze społeczeństwem,gdyż nie pierwszy raz takie zjawisko było dane mi widzieć.

niedziela, 23 maja 2010

you,appearing.

Nawet jestem już gorsza od Maciusia z Klanu,gdyż on ma swoją Martynke(!) a ja nie mam nikogo!


Co to za siła zmusza nas do kochania?

piątek, 21 maja 2010

moje ja.cholera.

Czy to jest złe,że w głowie mówię sama do siebie to co chciałabym usłyszeć od innych? Czy nienormalnym jest samozapokajanie się emocjonalne? Wydaje mi się,że nic nie jest złe a nawet bezpieczniejsze od tego co mógłby ktoś wtrącić.Lecz dam się założyć,a nawet palec obciąć,że jakiś psychiatra zamknąłby mnie za to w miejscowym szpitalu psychiatrycznym.Leczenie byłoby raczej dożywotnie,gdyż notorycznie zaspokajam się w myślach słowami.
Teraz mówię sobie na przykład,ale jesteś twarda,zaradna i taka samodzielna.Co postanowisz to zrobisz.Tylko,że jakoś nie umiem się zabrać za rzeczy najbardziej oczywiste.Chciałabym,żeby ktoś mi powiedział teraz,ale z ciebie kawał baby,ledwo skończyłaś szkołę,a już bierzesz się za robotę,nie zatrzymujesz się.Chociaż laury pochwalne będę mogła zbierać dopiero w poniedziałkowe popołudnie to i tak się cieszę,że moja pierwsza potencjalna robota opiewa w takie kwoty.
Bo ja to jestem chyba już taka typiara [nienawidzę tego słowa,lecz pasuje tutaj i lekko śmieszne jest],że potrzebuję wiecznej opieki,głaskania,chwalenia.Wiem,to szczeniackie bo dzieci się tak chwali jak zrobią kupę czy powiedzą wierszyk czy zrobią jakiś inny przedszkolny wyczyn.Mam to w dupie,widocznie jako dziecko było mi za mało.
Lekiem,rozwiązaniem,złotym środkiem i nie wiem jeszcze czym byłaby miłość,tak MIŁOŚĆ kurwa.Tylko nie taka,że ona go kocha a on jej nie.Miłość taka co pojawia się więcej niż raz w miesiącu czy przy pierwszej lepszej okazji.Wszelaka i na zawsze najlepiej.
Drugi człowieku: POTRZEBUJĘ CIĘ!!!!!

wtorek, 18 maja 2010

all I need

Chce żeby On był taki jak Ty,
a Ty taki jak On.

Kiedyś mój zdrowy rozsądek zabierze głos
pootwiera ludziom oczy
tymczasem jedynie zbieram się w sobie na wszystko
układam co lepsze w głowie scenariusze
mniej radykalne wyjścia i działania

a zazdrość pięknie dorasta.

kiedyś zmądrzeje.my.


Kilka słów do ukochanego:
widocznie oboje mieliśmy gorsze dni,widocznie nie możemy bez siebie żyć.
Bez Ciebie jak bez ręki.

czwartek, 6 maja 2010

babyshambles

Przestań być zimną suką i zacznij doceniać ludzi,którzy są wokół ciebie.Słyszysz Pani Śmietanowa?
Bo ci ludzie chyba nie są takimi skurwysynami jakimi  zwykłaś ich spostrzegać i oceniać?
Jeszcze trochę schudnij,zacznij dbać o siebie,zacznij się zdrowo odżywiać,rzuć palenie,ogarnij nowe płyty,zrób coś z włosami,zrób wreszcie jakiś nowy piercig,znajdź sobie faceta i przestań pierdolić,że jest ci dobrze w byciu singlem.Nie jest,gówno prawda.Nikt mi nie powie,że dłuższa samotność jest dobra.

sobota, 1 maja 2010

it's a new life

Kolejny etap życia za mną.12 letni cykl pobierania nauki zakończony zdobyciem w średniego wykształcenia.



                                                                truskawki auchan-2.99.

wtorek, 20 kwietnia 2010

it's only 10 days!

Ostatnimi czasy,choć z naciskiem na czasy,bo to już trochę trwa;zastanawiam się nad tym co mówią ludzie.Niezbyt lubię komentarze innych ,jedynie przyjaciół i rodziców bo znam intenjce,ale obcych nie lubię słuchać.Wszystko dlatego,że nie wiem ile w tym do końca jest prawdy a ile czystych intencji.Tak też jest jeśli tyczy się to mojej osoby i mojej przyszłości.Z racji tego iż jestem w klasie maturalnej,pytanie co po maturze pada dosyć często.Dość często staram się wymigać od odpowiedzi.Prosze Państwa,moje życie moja sprawa co będę robić.Tak,wybieram się na dziennikarstwo i komuniację społeczną lub kulturoznastwo.W czym problem?Od początku LO mówiłam,że idę na taki kierunek,że taka pasja i wola,a komentarze typu,Ty?,nie nadajesz się,co będziesz do gazet pisać?;co będziesz robić jako dziennikarka? doprowadzają mnie do szału!Tutaj właśnie widać jacy ludzie są infantylni,zadufani w sobie skoro nie potrafią czasem mi dojść  do słowa  i dać wytłumaczyć co i jak,że studia na kierunku  dziennikarstwo i komunikacja społeczna nie skazują mnie na pracę w redakcji!
Taki głupie docinki zawsze tłumaczę sobie,że to z zazdrości,że żal dupę ściska.W przedszkolu czy też podstawówce przecież to normalną sytuacją było,ale masz fajne trampki,sukienkę...komentarz po to by się podlizać.Ci co stali cicho nie chcieli wychwalać tego lepszego.Sad but true.Nie ma co się martwić i przejmować,bo przecież za 10dni będę pić wódeczkę,za wolność,za moje nowe życie.amen.

yummy!(;

czwartek, 8 kwietnia 2010

zero

muszę znów stworzyć nowego posta.
bo pojawiła się kolejna paranoja.

jest czwartek,dzień jak codzień.
od rana wnerw bo w moim inteligentnym mieście zamknięto główną drogę.
pozdrawiam z tego miejsca Tesco Poland i Media Markt.miło,że po 2/3 latach upomnieliście się
o jakąś pierdoloną drogę przeciw pożarową.

+ taki absurd,że bezrobotny musi mieć konto w banku żeby dostać zasiłek.
tylko po kiego grzyba mu te konto,jak nie zarabia?!!!

Polska,mieszkam w POPOPOPOlsce.

dobra.mijają kolejne godziny egzystencji.
wracam wreszcie do domu.
po całym dniu.
po kolejnych mękach.
po uświadomieniu sobie,że mi papierosy nie smakują.
że nie mam ochoty palić.
przynajmniej dzisiaj.
to jest do mnie zupełnie nie podobne.
oszalałam.
z tego wszystkiego.

po obiedzie.
i ta radość,że siedze już na dupie w domu.
faceBóg.
nic.
twoja skrzynka odbiorca jest pusta.
sms.
odp.
sms.
odp.
wkurwienie na najwyższym levelu.
cios poniżej pasa.
bo jak można usunąć z telefonu numer kogoś niegdyś ważnego?
to ja się pytam.

co.

przed chwilą zadzwoniła do mnie jakaś kobieta krzycząc ANIA ANIA.
wszystko w tonacji orgazmu.
no,tak zawsze wiedziałam,że psychopaci mnie kochają.

w Japonii czy w jakimś innym landzie mają dzisiaj dzień penisa.
ja dzisiaj też.
a czuje się jakby mnie jakaś dziwka z parchem w buzi i wybiórczym uzębieniem potraktowała.


i tyle.

środa, 7 kwietnia 2010

myśl/obraz.

ograniczam palenie.
wierzę w moc pasty wybielającej do zębów.
dbam o zdrowie.
staram się dobrze odżywiać.
w zasadzie to nie piję.
nie używam cukru.
do listy celów dodaje kolejne.
realizuję.
staram się.
staram się schudnąć.
nadrabiam muzyczne braki.
staram się oszczędzać.
godzę się ze skłóconymi.

i w moc pasty do zębów wierzę bardziej niż w ludzi.
niepraktyczny miś.

life is sweet.
przynajmniej dzisiaj.mam moich chemicznych braci.
przycisło.coke.kraków.szaleństwo.

nie mogę zapomnieć,o humorze do DUPY!




















set sylwestrowy.nostalgicznie.

sobota, 3 kwietnia 2010

the white rabit

nawet nie wiem co gorsze
co bardziej uwiera
czy z mojej winy czy to los

zbyt długo było dobrze
zbyt chaotycznie jest teraz

i ten celofan,to zdjęcie
to wyznanie i zaskoczenie
inaczej patrzę na nas.
na Ciebie.


/kolejne święta,kolejna męczarnia.

wtorek, 30 marca 2010

30.04.2010 dnia 30.03.

30.03.2010 ta data  wyznacza jedno,za miesiąc koniec liceum.
za miesiąc odbiorę świadectwo ukończenia liceum.
zamknę kolejny etap w życiu.najbardziej znaczący póki co.
Na chwilę obecną jestem w sytuacji bez większych gwarantów.
Nie wiem co będzie,a przecież bardzo chce wiedzieć.paranoja.
Wiem jedynie,że jutro odbiorę swoje nowe okulary,odpiszę na kolejną wiadomość i będę czekać i zrobię wszytkie te czynności dnia codziennego.
A sytuacja?
Były facet wychodzi na pozycję lidera,mam taki zamęt,że muszę zapisywać sobie myśli na zapas na kartce,
dorosłam na tyle,że umiem odseparować emocje wtedy kiedy trzeba;od czasu,faktu,słowa i czynu.
Śmieszy mnie choć raczej nie powinien fakt,że jeszcze niedawno był sierpień,wrzesień i paździerik.
każdy z osobna miesiąc i osoba kolejno napotkana  mówiła mi,że za ponad niecałe pół roku...
zdań z określeniem czasu pól roku było wiele,zdecydowanie.
było minęło.


właściwie jest mi dobrze.udało mi się złapać pozorne szczęście.

piątek, 26 marca 2010

skinny patrini

pociąg.prezent.
zaskoczenie.
kato.
gubienie się.szukanie.
dużo czekania.
dużo śmiechu.
koncert.
wzrost bisekualizmu.
oni.
basy.piski.skakanie.
powrót.
próba emocjonalna.

'one more time he will be mine'.
'everyone will be happy'.
wkręciło się.

a dziś?
'samiec jeszcze nie przeczuwa zagrożenia,jest niczego nieświadomy'.
dużo myśli i wniosków.

poniedziałek, 22 marca 2010

changes

po rozkapryszonej nocy.
po sentymentalnym wieczorze.
niezrozumiałym filmie.
śnie.
obowiązkach i przejażdżkach.
ona.cud kobieta.
kleszczami wyzwoliła mnie ze stali chirurgicznej.
spakowała ładnie.dała na pamiątkę.
nowa,ale ta sama.
ja.ja.ja.

znów się odlicza do tych kolejnych błachych powodów do śmiechu.

niedziela, 21 marca 2010

futureproof.

w słoiku dużym chce zamknąć pewną przyszłość.
odkręcić wieko w stabilnym momencie.
dawkować sobie będę wtedy szczęście odpowiednimi porcjami.
chce zdobyć tą pewność,że lepsze dni będą.
niepewność zniewala.
drży wszystko na myśl o tym co jest,a trzęsie się na myśl o tym o co będzie.

moje ja.
i to co niemoje też.
przeszywa mnie wskroś.


a los się musi odmienić.

sobota, 13 marca 2010

R+

12.03.2010,czyli apogeum marzeń RAMMSTEIN!
tego nie da się opisać słowami.
to było niczym Justyna Kowalczyk na ostatnich metrach w biegu o złoty medal.dosłownie.
ci ludzie.ten klimat.
rock and roll w powietrzu.
show na dwie perkusje.
poznani ludzie,dzięki którym znów powróciła do mnie wiara w ludzi.
baterie naładowane na maxa.
nie umiem po raz kolejny uwieżyć,że muzyka potrafi tak łączyć ludzi.
wiele znów w głowie myśli,wiele zrozumiałam.

teraz,hard times.
praca nad tym żeby w maju było the best I ever can.

wtorek, 9 marca 2010

massive attack

po wczorajszej burzy wyszło piękne Słońce.
przeszło mi już,ale głupoty,podłości,obłudy i egoizmu nie zdzierżę.
przez kogoś coś.
przez kogoś mam nic.
studio papa.
foto hater.


teraz jest Massive Attack [dobijam do 200!] i błogi spokój.
najlepszy stan.


nostalgiczny dzień.
studniówkowe.filmove.wspomnienia.
eh.

sobota, 6 marca 2010

good times are killing me.

obiecanki cacanki a głupiemu radość.

niewiara.beznadzieja.

bez śmiechu.



będę skakać na The Flaming Lips.
offowe lekarstwo.

środa, 3 marca 2010

chuj.

środa.
trzeci dzień tygodnia.trzeci dzień smutku.
za 2 miesiące matura.kurwa mać.
waintin' for a superman.
faza dół.
no surprises please.

jakieś 350 odtworzeń Radiohead w przeciągu tygodnia.

jedyne na co mam ochotę to męskie ramię,wino,muzykę,wolność i spokój.
amen.

czwartek, 25 lutego 2010

*

pociągi.tramwaje.ławeczki.parki.skwerki.spacery.
hałas.spokój.myśli.słowa.
dyzonans.jedność.
przeszłość.terażniejszość.
słońce.ciepłe podmuchy.
wiosna.optymizm.
mniejsca znane i nieznane.
pytasz co u mnie?
dawno się nie widzieliśmy.


massive attack.
dosłownie.
lipiec.opener.

wtorek, 23 lutego 2010

sunny.

trygonometria mnie dziś powaliła.nienawidzę.
trygonometria zabórzyła mój optymizm i spokój.
przecież kilka godzin temu było dobrze.
kochane spodnie znów leżą bardzo dobrze.
niebezpiecznie jeśli lepiej niż kiedykolwiek.

powrót do domu,samo słowo powót to dla mnie swojego rodzaju zbawienie.
nie dziś.zalany tunel.woda w butach.woda do kostek.woda wszędzie!
to nie był mój dzień.jedyna dobra rzecz,mam wreszcie kochaną płytę The dead weather.
choć fonografia mnie oszukała  to i tak się cieszę.
K Mag mnie załamał też.
za dużo mocych zdjęć.za dużo ładych obrazków.
wszystko zbyt.

słońce na niebie.
nasza nadzieja na lepsze dni.
śniegi i lody się stopią.
odpłyną stare myśli.
pojawią się nowe wizje.
uniwersalizm mojego zdania
jak chcesz to potrafisz,tylko
chodzi o to żeby chcieć.
to właśnie jest mi dane obserwować.

zaraz zrobię sobie dzbanek zielonej.
przeczytam K maga.
nadal będę szukać sposobu na zdobycie kochanej sukienki.
kochane życie,daj mi więcej pieniędzy.amen.

poniedziałek, 22 lutego 2010

xx

chciałabym być niezastąpiona.ani cześć,ani pocałuj mnie w dupę,czyste chamstwo bez dodatku sztucznych barwników.podobno system nas kocha.Air-how does it make you feel?.summer days will come happiness,will be mine.Air-the vagabond.I'm lost in my words I don't know where I'm going I do the best I can not to worry about things.nie złoszczę się,nie złoszczę.słabe zdjęcia,dobre zdjęcia.rozwal system.pociągi.kato.odliczam.
 

we wtorek obiad ugotowałam.

sobota, 13 lutego 2010

half life

pozytywów brak.



                        



































śmierć Alexandra McQueena,ogromne zaskoczenie i poruszenie.

niedziela, 31 stycznia 2010

styczeń.

styczeń-o mamo,studniówka.

















wzloty i upadki.powroty i zakończenia.

















otwarły się oczy.był bal.

jak chcesz to potrafisz,tylko chodzi o to żeby chcieć.














nowe spostrzeżenia i doświadczenia.

Trzej Królowie przynieśli mi możliwość spełnienia największego muzycznego marzenia,AC/DC!