niedziela, 13 czerwca 2010

high and dry

Dawno się tak nie czułam.Serce mnie boli z tych wszystkich spraw i nerwów.Wczorajszy wieczór i noc zaliczam do chyba najgorszych w moim życiu.Wczorajsze zamykanie pralni okazało się klapą i wkurwieniem na najwyższym levelu.Ja się nie nadaję do pracy z ludźmi.Nienawidzę,gdy szuka się winnych,zrzuca winę na pierwszą lepszą osobę.Cholera jasna,w pracy ma się być skurwysyńsko skupionym na tym co się robi a nie na swojej dupie i tylko na tym,by wyjść na tym wszystkim jak najlepiej i jeszcze najmniejszym kosztem.W przyszłości będę skurwielem w pracy.Mogą mnie za to nienawidzieć,ale osiągnę więcej bez całego wzajemnego spoufalania się sobie i lizodupstwa.
Problem tak na serio tkwi we mnie,ten mój cholerny charakter psuje wszystko.Coraz częściej się przekonuję,że albo mam zły i trudny charakter albo na tyle idealny,że mnie chwalą za niego.Trzymałabym się raczej tej pierwszej wersji.Nerwowa Dama,przeklinająca,paląca jak smok,szczera,wredna,podła,chamska.egoistka i Matka Teresa w jednym,pierdolona idealistka.

1 komentarz: