sobota, 13 listopada 2010

filozofie z dupy

Cieszę się,że znam tych ludzi i,że mają mnie nowo poznani za sympatyczną osobę.Bez was to chyba bym umarła,chociaż wczoraj to umarłam i milion razy.Rozmowy z jakimś znajomym znajomych,którego chyba nikt tak na prawde nie znał.Pierdolenie o filozofii,o 3 etapach spadania liścia w ujęciu totalnej abstrakcji-spoko! Odpadłam na pierwszym levelu,bo wolę łapać raz po raz te spojrzenia.
A jedna wspólna szklanka miłości nie czyni,tak jak radiowóz policyjny o 1.30 nie jest uroczą zabawą ze światełkami.
Wszystko jest strasznie miłe,rośnie w mojej głowie,w moich wyobrażeniach.
9 grudnia chyba nastąpi ten dzień,ten który miał się stać już dawno.O ile dobrze pamiętam,to zaraz,jakoś pod koniec lipca.Ja jeszcze im wszystkim pokażę!
Jeden wieczór,spotkanie po dłuższym czasie.Wniosek: przyjaźń damsko-damska nie istnieje a przynajmniej mi nie wychodzi.To raczej nie jest róźnica charakterów,nie w tym rozdaniu.Paradoksalne jest to,że niby faceci są z innego świata i mają inny mózg,a jednak z nimi o wiele lepiej się dogaduję.

1 komentarz: