poniedziałek, 31 stycznia 2011

styczeń is over

Jutro jak się obudzę będzie luty.Może w lutym spotka mnie więcej przyjemnych rzeczy niż teraz.Szczerze w to wątpię.Pewnie od  jutra w każdej witrynie sklepowej, w każdym najmniejszym możliwym kącie pojawią się te badziewia koloru czerwonego lub różowego z Chin!Nienawidzę walentynek! Nie dlatego,że nigdy nie miałam ich z kim spędzić [bo zawsze kurwa mam kogoś,ale w okresie walentynek akurat nie!] tylko dlatego,że nienawidzę tych wylewnych słodkości na pokaz.Kolacja w restauracji-na pokaz,kino-na pokaz.
Mam gdzieś ten made in China tandeta day.
Jedyne pewne  dobro lutego  jest takie,że pojadę do Warszawy na koncert The National,będę się cieszyć jak pojebana.Wrócę około 11.00 do domu i będę przeżywać koncert a jeszcze bardziej chyba mą fascynację tym miastem.Jeszcze tam kiedyś zamieszkam i się zniszczę [ale przed 30 się może ogarnę!].
Liczę na dużo dobrych rzeczy w lutym,bo styczeń był słaby.4 dobre rzeczy i 3 złe-beznadziejnie!

Dialog z dziś:
ja: gdybym nie miała tego cholernego facebooka,to bym się o tym nie dowiedziała,nie byłabym teraz wkurwiona.
mama:sama sobie szkodzisz i to nie pierwszy raz.Nie lepiej usunąć te głupie konto i żyć w nieświadomości,ale za to w spokoju?
ja:  to nie jest takie proste...

niedziela, 30 stycznia 2011

Bez toksyn,na nowo

Są ludzie o których chcę zapomnieć,nie chcę ich już karmić swoim życiem.
Mam nadzieję,że po przeniesieniu adresu wszystko pójdzie gładko i nikt nieporządany się tutaj nie pojawi.
HOPE SO!

Lada dzień,wreszcie opublikuję coś  mocnego,bez owijania w bawełnę.
xoxo.

piątek, 28 stycznia 2011

Dear Heartbeat

Cokolwiek bym tutaj nie napisała i tak zostałoby to błędnie odebrane.
Coś się kończy,coś się zaczyna.
Skończyła się pięcioletnia przyjaźń.
Przez dłuższy czas będzie mi doskwierał dystans do całego świata,kontaktów z ludźmi.
Jeszcze większe skurwysystwo się we mnie budzi,a z drugiej strony obojętność ze względu na fakt,że jest ktoś obok.

Mam ochotę z tym wypisanym na ryju bólem,cieniami pod oczami i nogą jak balon wyjść z domu,wrócić nad ranem i przez noc być panią tego świata.Szkoda,że ledwo co chodzę...

czwartek, 20 stycznia 2011

Patrz sobie na ręce!

Dostałam dzisiaj odpowiedź na maila w pewnej sprawie.Czytam,czytam,czytam to co mi odpisano i nagle patrzę a na samym końcu 'Pozdrawiam,tu pada imię i nazwisko'.Oczywiście co zrobiłam?Wstukałam te dane na Facebooku.Mina mi zrzedła,jak się okazało kim ta osoba jest.Co gorsze,pewnie ona zrobiła tak ze mną i już wszystko wiedziała.Jedynie czego się dowie,to kto jest naszymi wspólnymi znajomymi i jak wyglądam.
Poczułam się z tego powodu jakoś okropnie,że następuje jakaś inwigilacja na każdym kroku.Wpisujesz imię i nazwisko i jesteś w skarbnicy wiedzy,białe jest białe a czarne jest czarne.Patrzę sobie na ręce,gdzie pojawia się moje imię i nazwisko,co jest już na etapie maniakalnym ostatnio.Mam jakąś fobię-nie lubię jak ktoś patrzy na mojego facebooka,mimo że nic nie zobaczy poza zdjęciem [które powinno być anonimowe dla niektórych nieznajomych].

Myślę sobie,że coś z moim życiem jest nie tak.Jeden widoczny,grożny symptom to mój dzisiejszy brak chęci palenia a drugi to brak pewności siebie co do weekendu.Kiedyś po prostu wychodziłam z domu,teraz niedość,że mi się nie chce,to nie wiem gdzie iść i z kim chcę się spotkać.
Staję  się żałosną aspołeczną laską,co przez większość czasu użala się nad sobą i wmawia sobie 'nie umiem' czy też 'to nie ma sensu'.
Marzy mi się jakaś porządna najeba do utraty przytomności z kacem moralnym w bonusie.A tak poza tym,to poszłabym gdzieś w plener posiedzieć przy wódce-NO ALE KURWA ŚNIEG!

wtorek, 18 stycznia 2011

Face-Chuj

Zdefiniuj status na Facebooku a zobaczysz jakich idiotów masz wśród znajomych.

Nie wiem po co dodaję to zdjęcie 'z dupy'.Siła wyższa czy inna głupota.

sobota, 15 stycznia 2011

Violens

Nie wiem,którego dokładnie dnia tego tygodnia to było,ale stało się coś dziwnego pewnego ranka.Wstałam rano,poszłam do łazienki,potem do kuchni nastawić wodę w czajniku i jak wyciągałam z szafki kubek naszło mnie jakieś olśnienie,złota myśl czy inna eureka!
Nagle pomyślałam sobie,że jeśli ograniczy się z kimś kontakt na jakiś czas i stanie się dwa kroki w tyle to świat się nie zawali.Potem już myśl się rozwijała wraz z temperaturą wody w czajniku.Powstał misterny plan.Zamień towarzystwo stałego 'adoratora' na inne rozrywki.Tak też się wczoraj stało.Zamiast włóczyć się od pubu do pubu,zostałam w domu i zmieniałam kanał na kanał w TV.Świat się nie zawalił,nie mam obrażeń zewnętrzych czy wewnętrznych,a nawet jakąś lekkość.Mała przerwa w żywieniu innych naszym życiem będzie najlepszym rozwiązaniem,I hope so.Potrwa to pewnie niezbyt długo,bo za tydzień z tego co mi wiadomo będziemy na wspólnej imprezie,no ale cóż...świeżym okiem trzeba na to spojrzeć.

niedziela, 9 stycznia 2011

Tornado

Za mną pierwszy tydzień nowego roku,który okazał się dramatem w kilku aktach.Piątek zdecydowanie należy do dni,które chciałabym wymazać z pamięci.Cały! Dosłownie cały dzień,aż do 1.00 w nocy był jednym wielkim dramatem.
Nie ma teraz nic fajnego.Live sad,die sad-czyli jak to można sobie poszlochać w piątkowy wieczór oraz cytować grupy z Facebooka,z 'najebie się to się łasi' na czele,jako idealny opis sytuacjii.

A tak poza tym,to nienawidzę dziewczyn bo są głupie,łaszą się do moich kolegów i czekają na komplementy,a po wszystkim udają,że nic nie zrobiły-powiedziała kobieta w rozmiarze S i rudych włosach.

sobota, 1 stycznia 2011

1.1.11

Żeby każdy dzień tego roku wyglądał tak jak ten dzisiaj!
I żebym nie panikowała z takich banalnych powodów.


postanowienia noworoczne,mode on!