niedziela, 15 maja 2011

cholerni hipokryci

Wszystko i wszyscy mnie denerwują.A bo to pierwszy raz?Nie,ale tym razem sobie tego nie wymyśliłam,to po prostu jest,dzieje się i mi przychodzi na tą wstrętną hipokryzję patrzeć.
Denerwuje mnie ten ostatnio ciągły brak konsekwencji u kilku osób,hipokryzja która aż mnie przytłacza swym ciężarem.
Nie wyolbrzymiam,bo nie ma czego.Problem jest na tyle poważny,że nie da się obok tego przejść nieobojętnie.Dlaczego bliska mi dosyć osoba mówi mi o zasadach moralnych,krytykuje regularnie innych jak coś nie tak zrobią a jak przychodzi co do czego to na siebie nie spojrzy.
Widzisz kogoś raz na X czasu,w międzyczasie zdąrzysz obrobić mu dupę,a jak jest nawet 10 minut,żeby zamienić ze sobą zdanie to udajesz,że tej osoby nie ma a  teraz wielce rzucanie się na szyję,uprzejmości i inne takie.Przykro mi się temu wszystkiemu z boku przygląda.Dziwię się sobie,że jeszcze nic w tej kwestii nie powiedziałam-do czasu,jak pęknę i przykro będzie patrzeć jak wywalam całą prawdę komuś w oczy.

Czy to,że jestem przeczulona na punkcie hipokryzji rujnuje lekko moje relacje z innymi,nawet w sprawach bardzo codziennych? To chyba moje żelazne zasady,ramy i konsekwentność nieświadomie zaczynają wymagać od innych reguł podobnych do moich.Hipokryzja to dla mnie cień kłamstwa,które jest tak słabe jak obecne śmianie się z dubstepu i wołanie,że jest hipsterski.

I jestem z siebie strasznie dumna,że robię coś dla siebie,coś z własnej nieprzymuszonej woli...och,ale mam już twardy tyłeczek i mięśnie ud-a to dopiero początek.

1 komentarz: