czwartek, 28 lipca 2011

isn't he lovely?

Jak jestem z nim to jest dobrze.Są momenty kiedy mam dość,chcę wyjść,zamykam oczy żeby się nie rozpłakać,ale to nie przebija się przez całość.Może źle robię,może za jakiś czas będę otwierać oczy i płakać w każdym kącie,może się zakocham,może nie będę spać w nocy z tęsknoty.Cokolwiek się stanie wiem,że wcale tak źle nie trafiłam,że mogło być o wiele gorzej.Cieszę się chwilą mimo,że troszkę sobie z tym nie radzę.

Cudowna przemiana chyba się dzieje,teraz ze mną.Nie umiem przy nim krzyczeć,nie okazuję tych wszystkich złych emocji jakie kiedyś wręcz powinnam wtedy kiedy trzeba okazać.Przy nim mogę przez godzinę leżeć i nic nie mówić.Czyżby z człowieka skurwiela do człowieka romantyka z blazą na cały świat?

czwartek, 21 lipca 2011

lato,miłość,romans?

Dwa razy to tej samej rzeki się nie wchodzi? Ja drugi raz wchodzę,jest płytko ale mam nadzieję,że nie zatonę na większej głębokości.

Wczoraj umówiłam się wstępnie na poniedziałek na randkę i choć dzisiaj jest dopiero czwartek już mnie od środka rozrywa.Chce poniedziałek,potem to już mnie nic nie interesuje bo przecież nie mam nic do stracenia.

A zaczęło się tak niewinnie od koleżeńskiej przysługi a skończyło na szukaniu w środku nocy moich ciuchów...młodość!

niedziela, 17 lipca 2011

z chujem nie podchodź!

one new message,one new message,one new message please,one new message kurwa please!

mogę się tak wydzierać do siebie,ale to nic nie da.W tym momencie nie ma na twój temat żadnego pięknego słowa,nawet miłego czy lekko dobrego.Nie ma kurwa nic,nie ma ciebie.Jebany bumerang odrzuciłam dalej niż koty rzygają i niech nie wraca,bo jak nie potrafisz zrozumieć najprostszego słowa a mianowicie 'nie' to tam są drzwi.
Już w sumie oficjalnie mogę powiedzieć,że hymnem mojego życia jest kawałek Zola Jesus-I can't stand.Bo ja nie mogę stand,że aż mi ciebie jest żal.Siebie też,bo wszystko ostatnio mnie zaczyna denerwować nawet czerń,nawet już mam tak chore myśli,że mówię do siebie 'ale w lipcu,tak na czarno,cała jak witchouse znowu?'-przecież ja mam prawie wszystko czarne,jak nie szare czy granatowe albo białe.Co ja pierdolę?

Od kliku dni nie jestem sobą,nie wiem już co sobie myśleć o tym świecie,bo znowu mi się oberwało za wszystkich.Spokojnie, ja się odwdzięczę i narobię coś czego miało nie być w scenariuszu.To już lepsze niż pokutowanie i leżenie krzyżem.
I jakby tego było mało mój były chłopak wyprzystojniał albo to zasługa aparatu.

wtorek, 12 lipca 2011

ja pasztet,ja pasztet jak mnie słyszysz?

Powoli zamieniam się w całkiem niczego sobie pasztecika.Brzuszek rośnie,fałdki się robią,troszke wgląda to jak ciąża trochę jak brzuch dziecka z Etiopii.I tak ten brzuch mi rośnie i tyję,przeglądam sporo aktualnych zdjęć ze swoją osobą i mówię do siebie 'ale pasztet ze mnie,nono'.I wtem nagle bum,wielkie zainteresowanie moją osobą.Czym w ciąży jednak jest,ubolewanie,że szkoda bo fajnie by było zostać wujkiem czy ciocią i tak się to leje.A jak nie o ciąży to zabieganie,zabieganie o mnie.Oczywiście nie,ja muszę nadal być hejterą i robić selekcje,grafiki,plany,reżyserować całość-A POTEM TO TYLKO PŁACZ POZOSTAJE! Spokojnie,nie będzie płaczu nie w tym akcie.Dwa tygodnie to nie tak dużo,ostygniesz i będzie tylko lepiej.Najlepiej to będzie jesienią,kiedy będę mieszkać pomiędzy dwoma miastami i będę mówić 'chwilę się spóźnię,już wychodzę' co będzie dosłowne do granic możliwości [o ile faktycznie zamieszkam tam gdzie już sobie upatrzyłam mieszkanie].

Wcześniej jednak ugoszczę u siebie w domu najlepszego człowieka tego świata,zmienię kolor włosów,pojadę poszukać chłopaka i co najlepsze albo i najgorsze odprawię swoje 20. urodziny.

czwartek, 7 lipca 2011

piekła nie ma!!!!!!!

to nie moje życie,to się wcale nie dzieje.
a może zapomniałam jak to cudownie jest żyć bez kontroli wszelakiej na wiecznym kacu i brudnych butach?

chwilo trwaj,alkoholu lej się,łączmy się w pary,kochajmy się!