piątek, 14 października 2011

życie jest nobelą

Kompletnie siebie nie rozumiem.Najlepszy przykład;kiedyś mogłam rzucić wszystko i nawet w stanie agonalnym jechać na imprezę do rana 50km od domu.Teraz 10 razy się zastanowię,począwszy od w co się ubrać,kto będzie i czy mnie na nią stać.To jest do mnie tak nie podobne,że aż mnie to martwi.Czy to się nazywa zdrowy rozsądek? Chyba pierwszy raz od dawna go doświadczam i jestem mu wdzięczna,bo niestety nie ma kasy=nie ma imprezy.Jedyne czego jestem pewna i świadoma,to podłamanie psychiczne ze względu na brak pracy i kasy.
Nie wiem czy kiedykolwiek znajdę w tym mieście pracę,chyba że jako kasjerka albo telemarketerka.Brak pracy,kasy i świadomość szkoły jedynie co dwa tygodnie odbiera mi wiele radości z życia.
Poza tym życie mnie troszkę zaskakuje,kłopoty rodzinne już mi wychodzą bokiem,bo do takiej Mody na Sukces można się przyzwyczaić po tylu latach ale nie można się przyzwyczaić do czegoś co pojawia się jak bumerang.
Wczoraj znowu się dowiedziałam,że znikasz.Mimo,że to mnie nie powinno dotyczyć to jakoś jest to w stanie mnie jeszcze poruszyć.Bo teraz to jest tak,że tęsknię szczerze za kimś za kim nie powinnam,bo jak się myśli o kimś i tęskni za tą osobą to chyba jeszcze o niczym nie świadczy...


edit: Zola Jesus w Warszawie! łzy szczęścia lecą same.

1 komentarz:

  1. O widzisz, a ja tak miałem od zawsze - nie ma na taksówkę do domu, nie ma imprezy. Otóż to. Ja nie umiem bawić się bez pieniędzy, chyba że świruję, to potrafię się ustawić za darmo.

    OdpowiedzUsuń