piątek, 30 grudnia 2011

this is the end...

Najlepsze:
Nowy Rok,kwiecień-Kraków,wygrana biletów na Sufjana Stevensa/Warszawa,wakacje,kilkanaście dni spędzonych z Kubą,sopocka plaża w środku nocy,21 lipca,27 sierpnia, 2 grudnia,OFF,24 czerwca,impreza z Saszą i ta na zakończenie wakacji, I take her to a supermarket,3 dzień października spędzony pod pomnikiem.

Najgorsze:
18 października,1 października,23 października,1 listopada,święta Bożego Narodzenia,25 sierpnia,w sumie to cały październik i listopad prawie cały.

Taki mniej więcej był dla mnie ten rok w schematycznym skrócie,najgorszy rok mojego życia.Na przyszyły rok nie mam żadnych planów czy postanowień.Może tylko,że nie wejdę w ten rok z myślą,że poszukam sobie kogoś kto zostanie na dłużej i też z celem,zrealizowania swojego marzenia związanego z pracą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz