środa, 18 stycznia 2012

sky blue sky

W zeszłym roku jesienią narzekałam, że ten czas tak szybko ucieka, dni mijają zdecydowanie za szybko w oka mgnieniu .Teraz też tak jest. Może tak mają wszyscy, którzy uczą się zaocznie a w tygodniu siedzą w domu? Nie wiem. I nie jest to kwestia tego czy coś się robi czy nie. Siedząc z nosem w książkach tempo mijającego czasu jest takie samo jak podczas leżenia na kanapie i gapienia się za okno.
To się też chyba wiąże z czekaniem na coś, skreślaniem kolejnych dni. I tak od soboty do soboty, piątki i niedziele. Skreślam i czekam, wpisuję plany i czekam. Czasem nawet warto. Troszkę jestem jak żona marynarza , która czeka bardzo długo i wierzy że ma na co. Czekam owszem, na ten dzień- nie wiem w co się pakuję, ale potrzeba adrenaliny jest tak wysoka, że jak mi pozwolisz to skoczę na tę głęboką wodę. Miło będzie się troszkę potaplać, ale nie utopić.

Za nieco ponad tydzień wszystko już chyba będzie jasne.