środa, 8 sierpnia 2012

it's a wild wild world

Ok, jest 8.08.2012. Dzisiaj próbowałam się ostatecznie zwolnić, ale mi się nie udało a wręcz usłyszałam przecieki o awansie. Czyli, bez zmian właściwie nadal pracuję. Cofając się wstecz, do weekendu mogę zanotować OFF Festiwal i spełnienie marzeń- gapienie się na Kim Gordon i słuchanie i podziwianie na scenie Thurstona Moora. Ogólny zachwyt nad łojeniem na gitarach i taniec do pięknych elektronicznych setów. Lepiej niż rok temu czy dwa lata temu. Cofając się jeszcze troszkę mogę wspomnieć o wizycie na Audioriverze. Spontaniczny wyjazd, przygoda życia. Pierwsze ekstazy, pierwsze eksperymenty z psychotropami, dużo alkoholu, bardzo szczere i oczyszczające rozmowy o wszystkim, wysokie libido i asertywność. Pan 35 lat nadal w obiegu, ale tak na maksa wszystko przedłuża, że chyba nigdy się nie spotkamy a niby mamy iść razem na TNM. Zobaczymy. Mam nadzieję, że w przemiły sposób złoży mi życzenia urodzinowe i da coś od siebie...
Właściwie to teraz wszystko się uspokoiło, wiem na czym stoję, co może mnie zniszczyć, co wywołać łzy szczęścia a co rozpaczy... niektóre znajomości się bardzo mocno umocniły, niektóre bardzo rozczarowały i zeszły na drugi tor.
Niech się nie kończy to lato, lato z wakacjami życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz