środa, 23 stycznia 2013

niedziela.

troszkę mi zeszło z zapisaniem swoich myśli.
niedziela była bardzo fajna, mimo że nie powiedziałam tego co chciałam. nawet nie żałuję że nie odbyła się ta rozmowa, teraz nawet tak jest lepiej. wolę poczekać na lepszy moment, nie wzburzać wody w szklance...

przez godzinę trzymaliśmy się za rękę. czułam, że oboje chcemy się za nią chwycić, ale jak dzieci wstydzimy się. a jak już do tego doszło poczułam się znowu, jak zawsze. przez pierwsze pięć minut dreszcz, potem ogromne poczucie bezpieczeństwa i radość.
potem już normalnie jak zwykle, bez ekscesów. z myślą z tyłu głowy, cieszę się że tak dobrze jest, tak zabawnie i na luzie.

po takim jednym dniu, jak zwykle radość na kilka następnych. nie chcę się nawet zastanawiać nad tym co dalej, czy dobrze robię czy będę potem znowu płakać. wiem jedno, troszkę się boję. boję się tego co spotkało mnie już kiedyś i dało nauczkę na długo- nigdy nie bądź dla kogoś tylko osobą, bądź wszystkim czym tylko możesz. to najtrudniejsze do zrobienia, strach przed ponownym skrzywdzeniem tego typu. żyjemy dalej, w słodkiej nieświadomości. naprawdę jest mi dobrze.
cudowne uczucie, kiedy zaraz po wyłączeniu dźwięku budzika dostajesz sms i wiesz, że ktoś pamięta i wierzy w ciebie...


i cieszy mnie to, że osoba z kilku postów wstecz też ma się dobrze i układa sobie życie po swojemu, według swojego scenariusza. takie to życie zabawne i przewrotne. nawet nie wiesz kiedy, jak i z kim...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz