niedziela, 14 kwietnia 2013

Irytacja, rezygnacja...

Lista kilku a może dojdzie i do kilkunastu rzeczy, które mnie w ostatnim czasie irytują i przeszkadzają tak bardzo, że skłoniłam się do ich opisania:

1. Przyjaźń, znajomi, relacje towarzyskie.

Po tym jak w Lany Poniedziałek zostałam oczarowana przez cudownego zwyrola o imieniu Łukasz moje życie nie jest już takie samo. Nagle dostrzegam dwie siebie. Jedna to ta, która jak wychodzi z domu to hulaj duszo, piekła nie ma. Druga to ta, która jest zanurzona w swoim świecie marzeń i zdystansowania do rzeczywistości- z boku obserwuje i komentuje sobie pod nosem. Komentuję sobie to i zauważam, że moi znajomi ci z pierwszej ligi to straszni ignoranci a ja nie wiem czemu się z nimi zadaję i przyznaję do tego, że ich znam. Jeden taki typ, co kiedyś był moim bardzo dobrym kumplem, na dobre i na złe nagle jak mnie widzi po bardzo długim czasie nie jest w stanie nawet zapytać co słychać, tylko udaje że mnie nie zna. Ja grałam rolę, że go znam ale jak mi nerwy puściły i zorientowałam się o co chodzi uznałam- daruj sobie, niech zadziera ten nos jeszcze wyżej i gada rzeczy, o których nie ma pojęcia.
Albo drugi taki typ, co nie bał się wiele razy stwierdzić, że jestem jedną z jego najlepszych przyjaciółek. Taka jestem najlepsza, że nawet po tych burzliwych przejściach, zapewnieniach i wielkich słowach nie jest w stanie ze mną rozmawiać, zadzwonić a o spotkaniu już nie wspomnę. Prawie 2 miesiące!
I cała ta reszta, co faworyzuje na moich oczach innych kolegów czy koleżanki. To jest jakiś konkurs? Ileż można patrzeć na najlepszych, najukochańszych, naj naj naj. A potem kolejnej osobie też tak pisze...naj, naj, naj...to najlepszy chyba polega na tym, że jest jedyny i tylko on a nie kilka innych razem z nim. Ludzie to debile!

2. Pogoda

tego raczej nie trzeba tłumaczyć.

3. Moda na odchudzanie, wręcz konieczność i cała ta nagonka.

Otwieram gazetę a tam super diety, środki wspomagające odchudzanie. Internet zalany dietami i super cudami, że schudniesz bez męki. Nie rób nic a zrzucisz. Czuję taką presję, że jak nie będę się odchudzać, nie będę piła tych wszystkich środków na odchudzanie to w lecie nie będę mogła wyjść z domu. Woda z mózgu, albo tiktak zamiast mózgu mi się robi jak na to wszystko patrzę. Sama co jakiś czas mówię sobie, że chcę ćwiczyć, że chcę schudnąć troszkę ale jak patrzę w lustro to myślę też sobie, że nie jest źle- inni wyglądają przecież dużo gorzej. Tak czy owak, od maja mam zamiar chodzić na siłownię i wsiąść po jakiś 7 latach przerwy na rower. Celem nie jest nie wiem jaka masa, rzeźba i nie wiem co jeszcze- kondycja i fakt, że coś robię. Samo nic się nie zrobi a te wszystkie środki, są po to żeby ktoś mógł zarobić- ty ewentualnie kasę.

4. Czasu zapierdalanie, szybkie przemijanie

Wczoraj patrząc w pewne dokumenty zorientowałam się, że już jest połowa kwietnia (!!!). Jak to, przecież dopiero co był styczeń, Sylwester. Nie wiem kiedy ten czas tak szybko zleciał. To mnie boli!

Dobra to żeby nie było, że obecnie moje życie to tylko męka, cierpienie i wieczne dramaty zapiszę sobie dobre strony mojego życia (at the moment):

1. Ja- Internet- sztuka- ludzie

Okazało się, że jednak nie jestem zła w tej fotografii, że coś potrafię i może się to komuś podobać. Wiele razy tak słyszałam, sporo osób mówiło ale ja nigdy w to nie wierzę. Mimo, że często patrząc na zdjęcia mojego autorstwa stwierdzam, no ładne, idealne cienie, jakie symetryczne itp. to chwilę potem stwierdzam, że to moje zdanie i wcale nie jest to takie jakim ja to widzę. Muszę wreszcie w siebie uwierzyć, ale jest mi trudno to zrobić. Od 14 roku życia trzaskam jakieś zdjęcia, a nie potrafię powiedzieć jestem dobra, średnia czy jakaś tam. Jest dobrze, będzie lepiej tylko muszę uwierzyć!

2. Wakacje
Lipiec zapowiada się bajkowo. Tydzień nad Polskim morzem, muzyka, zabawa i pełen luz. Kompan mojej to bardzo miły gość, którego znam od kilku tygodni wyłącznie z Internetu. Nie zmienia to faktu, że nie mogę się doczekać kiedy wreszcie go poznam i jednym samochodem pojedziemy na wakacje. Troszkę jak randka w ciemno- takie same dreszcze, mimo że na randce w ciemno nigdy nie byłam. Przy okazji się okazało, że jeden serdeczny człowiek jest w stanie zawsze mi pomóc i dać mi odrobinę szczęścia- to pokrzepia!

3. Metamorfoza i przemyślany wizerunek

Od zawsze ale od chyba jakiś 7 miesięcy intensywnie zapuszczam włosy. Efekty widać. Ludzie, którzy mnie troszkę czasu nie widzieli zwracają na to uwagę. Podobno przez to wyglądam inaczej i trudno mnie poznać. Czyżby? Reszta zmiany to bardziej przemyślany wizerunek. Kiedyś moje stroje były totally black. Wszystko czarne, przez cały rok. Po żałobie miałam dość i od tego czasu nie noszę totally black outfits ale nie znaczy, to że czerń uwielbiam. Zmieniam garderobę, sporo rzeczy wywaliłam, część sprzedaję. Kupuję nowe. Staram się realizować to co zawsze miałam w głowie- totalny minimalizm. Czy się spodoba innym, zobaczymy.

4. Lista celów, kolejno ich odhaczanie.

Nic nie daje radości tak wielkiej jak spełnienie. Skreślanie kolejnych marzeń, osiągnięć i celów. I'm lovin it!


ogólnie jest chujowo, ale stabilnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz