środa, 15 maja 2013

próba zostania fit

Jeśli ktoś to przeczyta to uzna, że ze mną jest coś nie tak. Postanowiłam zapisać sobie początek mojej przygody. W miarę upływu czasu będę historię uzupełniać.
W zeszły czwartek postanowiłam zacząć ćwiczenia, tzn. postanowiłam kilka dni wcześniej ale zaczęłam od czwartku. Rano ćwiczyłam 20minut ze Samsung Smart Tv. Na drugi dzień nogi i wszystko inne bolało, ale ćwiczyłam dalej. Może mniej intensywnie, ale coś zrobiłam. W weekend miałam przerwę, ze względu na zajęcia. W poniedziałek znowu, samsung smart tv (20 minut) i jak skończyłam uznałam, że spróbuję sobie a raczej zapoznam się z Ewą Chodakowską. Wpisałam w youtube i zaczęło się. Wykonałam jedno 6 minutowe ćwiczenie. Przeżyłam! Tego samego dnia uznałam wieczorem, że jeszcze poćwiczę i tak jakieś 10 minut przed lustrem zajęło mi ćwiczenie. Wczoraj znowu samsung smart tv i próba skalpela. Skalpel zaliczony do 13 minuty. Dzisiaj nie chciało mi się wstać z łóżka, pomyślałam sobie że nie dam rady ćwiczyć. Zebrałam się w sobie i ćwiczyłam. Cały skalpel za mną. Było ciężko, ale walczyłam. Mam zamiar ćwiczyć do lipca.
Teraz czuję się świetnie, nic mnie nie boli i po tygodniu czuję się bardziej zbita.
To daje szczęscie i wierzę, że wytrzymam!

środa, 1 maja 2013

kwiecień plecień bo przeplata troszkę szczęścia troszkę załamania

Ten miesiąc był dla mnie czasem kiedy było wszystko, szczęście, smutek, radość, tęsknota, spełnienie, zazdrość, nienawiść. I podejrzenie zapalenia płuc.
Udało mi się sporo zrobić. Oddać papiery z praktyk, zainwestować pieniądze w wakacyjny festiwalowy wyjazd, założyć nową stronę/inicjatywę, kupić troszkę ciuchów.
W tle tego wszystkiego rozwija się internetowa znajomość. Od miesiąca, jak nie dłużej wymieniam wiadomości z facetem z którym mam zamiar spędzić wakacje (patrz wyżej:). Im więcej tych wiadomości tym bardziej się to wszystko układa i zacieśnia. Świetny człowiek, bardzo mi kogoś przypomina. Umówiliśmy się na spotkanie zapoznawcze, które zaproponował. Stresa mam przeogromnego. Codziennie skreślam dni, ale niestety troszkę sobie naskreślam bo dopiero w czerwcu to nastąpi. Tak czy owak, nie mogę się doczekać i nawet z największym bólem głowy pojadę na te spotkanie!
A propo spotkań, to nasuwa mi się myśl- czy można się z kimś przyjaźnić nawet jeśli się z tym kimś nie rozmawia i nie spotyka się z nim? No chyba właśnie nie. I tak wracając do wydarzeń ostatnich już dwóch miesięcy ponad (połowa lutego+ marzec+kwiecień) myślę sobie, że to wszystko straciło sens. Nie mam już takiego samego zaufania, dobrego zdania i chęci do tego wszystkiego. Nie wiem, może się to kiedyś zmieni ale jakoś cienia szansy na odbudowanie tego co było kiedyś nie widzę. To nie jest w 100% moja wina. To wina tak samo jego! Nie wiem czy ktoś mu pokazał jakieś nowe zasady i prawa, że nie należy się w takich sytuacjach angażować i do siebie odzywać. Jest mi z tego powodu przykro. I jeszcze fakt, że ktoś inny, kto paradoksalnie powinien być bardziej obrażony czy coś w tym stylu jest bliżej i częściej. Ba, nawet będzie się ze mną widzieć wcześniej niż ten wyżej wspomniany. Smutne to wszystko.

Szczęście, spokój i brak problemów to nie ja.