niedziela, 25 października 2015




to wszystko co ostatnio napisałam jest nieprawdą. kocham tego skurwiela, tego dupka najmocniej na świecie. tylko kiedy wiem, że jest obok i nigdzie się nie ruszy czuje się dobrze i bezpiecznie. tylko wtedy potrafię przespać całą noc. nic mnie tak nie uspakaja jak jego dotyk, pocałunki, głaskanie i zapach. nic.

jesteśmy gdzieś pomiędzy końcem a brnięciem w to dalej. ja gdzieś pomiędzy wielką nadzieją i brakiem siły. brak pewności o to jak jest i jak będzie.

bardziej boli bycie z kimś na dystans 1000tys. km niż samotność...

niedziela, 4 października 2015





i nagle przez brak czasu, olewanie i zapominanie rodzi się wielka pustka. może jeszcze przez zdradę, kolegów i lenistwo. nagle pojawia wielka czarna dziura, nie ma nic. nie ma sympatii, nie ma miłości ani przyjaźni. nie ma nic. wszystko zostało zabite. spora część mnie umarła. umarła bo została sama z wielkim bólem, samotnością i brakiem wsparcia. ja sama w heroicznej walce o nas. na nic to.
codzienne czekanie, odliczanie a później już tylko rozczarowania, smutek i kolejne łzy.

budzę się codziennie w nocy z nadzieją, że napisze, że przed snem chociaż o mnie pomyśli albo rano, że będę pierwszą jego myślą. niestety, ktoś jest ważniejszy.


nie masz dla mnie czasu, nie ma miejsca dla mnie w twoim życiu. lepiej będzie jeśli się rozstaniemy i nie będziemy niczego robić na siłę.