sobota, 13 stycznia 2018



a teraz mam 26 lat (wciąż w to nie wierzę), od pół roku jestem w związku i mam nagle niskie dochody.

kiedy patrzę na swoje życie to niby jest fajnie, ale czegoś mi brakuje. w momencie kiedy zadam sobie pytanie czego, co by mnie uszczęśliwiło robi mi się jeszcze bardziej smutno niż już jest.

pewnej pracy, która nagle się nie skończy/kwiatów danych żeby przypomnieć mi, że ktoś mnie kocha i mu na mnie zależy/ wyjazdu na urlop gdzie jest ciepło a z internetu się nie korzysta bo nie ma czasu/ docenienia na co dzień, wsparcia i dobrego słowa/szacunku/ mocnego ramienia które będzie obok kiedy go potrzebuję/ czegoś co nowe, czegoś co dawno nie robiłam/ namiętność/ bliskość/ seksu który będę wspominać przez kilka dni i odtwarzać w głowie bo będzie tak namiętny i dobry/

I nie słyszeć bo ty jesteś, bo ty masz, bo ty, od którego zaczyna się każde zdanie które finalnie na celu ma tylko i wyłącznie skrytykowanie. Docenienie walorów a nie tylko wytykanie minusów.