niedziela, 27 stycznia 2013

kolejny weekend za mną, cały tydzień mieszanych uczuć i wielu wątpliwości.
wczoraj patrząc w podłogę i gdzieś za okno opowiedziałam chaotycznie, niekompletnie i bez szczegółów całą tę głupią historię miłosną, która nie ma końca. nie było to łatwe, ale jakoś dałam radę.
pytanie: co decyduje o tym, że zakochujemy się w tej a nie innej osobie? jak to możliwe, że ktoś jest się  nam w stanie spodobać w ciągu kilku sekund. co nami w takich momentach kieruje?

pytanie nr2: czy warto wracać do kogoś z przeszłości? czy można wchodzić drugi raz do tej samej rzeki? czy to, że coś raz się skończyło oznacza że drugi raz nie powinno się zdarzyć?

stwierdzenie: pewne znajomości/ relacje zawsze były i są w naszym życiu po coś. dzieki nim wiemy więcej i nie stoimy w miejscu.

Sama już nie wiem kogo słuchać, co robić. Nie wiem czego chcę. Jednego dnia mam ochotę iść długą i okrężną drogą, pod górę w największych męczarniach a drugiego nie jestem w stanie się ruszyć i nic nie chce i nic też nie robię..parafrazując to wszystko.

Boję się swoich myśli chociaż część z nich jest dość optymistyczna. Wszystko co nie jest związane z emocjami jest idealne.

środa, 23 stycznia 2013

niedziela.

troszkę mi zeszło z zapisaniem swoich myśli.
niedziela była bardzo fajna, mimo że nie powiedziałam tego co chciałam. nawet nie żałuję że nie odbyła się ta rozmowa, teraz nawet tak jest lepiej. wolę poczekać na lepszy moment, nie wzburzać wody w szklance...

przez godzinę trzymaliśmy się za rękę. czułam, że oboje chcemy się za nią chwycić, ale jak dzieci wstydzimy się. a jak już do tego doszło poczułam się znowu, jak zawsze. przez pierwsze pięć minut dreszcz, potem ogromne poczucie bezpieczeństwa i radość.
potem już normalnie jak zwykle, bez ekscesów. z myślą z tyłu głowy, cieszę się że tak dobrze jest, tak zabawnie i na luzie.

po takim jednym dniu, jak zwykle radość na kilka następnych. nie chcę się nawet zastanawiać nad tym co dalej, czy dobrze robię czy będę potem znowu płakać. wiem jedno, troszkę się boję. boję się tego co spotkało mnie już kiedyś i dało nauczkę na długo- nigdy nie bądź dla kogoś tylko osobą, bądź wszystkim czym tylko możesz. to najtrudniejsze do zrobienia, strach przed ponownym skrzywdzeniem tego typu. żyjemy dalej, w słodkiej nieświadomości. naprawdę jest mi dobrze.
cudowne uczucie, kiedy zaraz po wyłączeniu dźwięku budzika dostajesz sms i wiesz, że ktoś pamięta i wierzy w ciebie...


i cieszy mnie to, że osoba z kilku postów wstecz też ma się dobrze i układa sobie życie po swojemu, według swojego scenariusza. takie to życie zabawne i przewrotne. nawet nie wiesz kiedy, jak i z kim...

sobota, 19 stycznia 2013

try...

jutro stawię czoła swojej najbliższej przyszłości.
dowiem się na czym stoję czy znowu mi się coś ubzdurało i coś mi się źle wydaje. dowiem się, ile jesteśmy dla siebie warci...
dziwne uczucie, kiedy umawiasz się z kimś na spotkanie, randkę i musisz zaplanować miejsce, godzinę i najważniejsze w co się ubierzesz. trudno jest podobać się komuś tak jak sobie.

wtorek, 15 stycznia 2013

what the hell?

wczoraj wieczorem, pisząc kilka smsów do mojego przyjaciela Maćka. powiedziałam mu, że moje życie tak mnie ostatnio zaskakuje że nie wiem co się może stać i co mam robić. na całe szczęście nie użyłam zdania 'boję się przyszłości, boję się cokolwiek planować'.
dzisiaj się zastanawiam do czego moje życie zmierza? bo już sama nie wiem czy jestem dla kogoś ważna, czy mam o kogoś walczyć, czy mam pokazywać że mi na nim zależy. nie wiem, bardzo nie wiem i chciałabym żeby mi wreszcie ON powiedział co dalej. nie wiem co robić, co mam mówić i jakie dobierać słowa.
sama nie wiem czy mi zależy na nim czy nie. gubię w tym wszystkim.
jedno co wiem, to to że prawdą są jego słowa sprzed prawie roku, że on to jest taki duży dzieciak co sam boi się powiedzieć co czuje. bardzo nie wychodzi mu mówienie o uczuciach, nawet tych najprostszych.

co ja wyprawiam ze swoim życiem?

sobota, 12 stycznia 2013

musztarda po obiedzie, którego nie było...

miał być obiad w niedzielne popołudnie. miałam w planach zwolnić się wcześniej z zajęć i się z nim spotkać, na obiedzie. ja miałam stawiać w ramach spłaty długu. pomalowałam paznokcie. umyłam włosy i je ładnie wystylizowałam, mimo że nienawidzę myć włosów codziennie. przyszykowałam sobie strój. wybrałam restaurację. ale on znowu, że nie da rady...
czego ja się spodziewałam- ósmego cudu świata, cudownego objawienia i przemiany? chyba nigdy się od tego nie uwolnię, od tej cholernej, pierdolonej nadziei. teraz mam kaca, moralnego. po tygodniu, po tym wszystkim. fajnie się bawiłeś, ale na więcej musisz sobie bardzo mocno zasłużyć.
wracam do punktu wyjścia, ten rok zaczyna się inaczej. nic się nie wydarzyło, początku nie było.
zaczynam od nowa, od jutra!

ciągle wraca do mnie zło z przeszłości o którym chcę zapomnieć, ale każdy facet musi mi je przypominać.
NIENAWIDZĘ SIEBIE ZA PRZESZŁOŚĆ!

środa, 9 stycznia 2013

codziennie w kontakcie.
on bardziej się stara, pierwszy się odzywa.
ja jestem księżniczką z kaszlem, katarem i bolącym gardłem.
czy tak rodzi się miłość?
czy to właśnie praca nad związkiem?
to jest to słynne staranie się?

za prawie miesiąc będą walentynki, dzisiaj sobie to uświadomiłam.
byłabym najszczęśliwszą kobietą świata gdybym mogła je spędzić z kimś bliskim.
po raz pierwszy w życiu, z kimś na kogo czekam tak długo.

troszkę temu wszystkiemu nie dowierzam, nawet bardziej niż troszkę.

poniedziałek, 7 stycznia 2013

ja cię kocham a ty śpisz...

cisza to coś czego nie znoszę. nie lubię jak siedzę w cichym domu, jak w ciszy podróżuję. jedyne co lubię w ciszy to być z kimś bardzo blisko. wtedy wiem, że nic się nie liczy i mogę się daną osobą nacieszyć.
nie lubię też jak ktoś się nie odzywa. dzisiaj rano wysłałam mu sms, że dzisiaj już wszystko dobrze, że wczoraj miałam słabszy dzień i dlatego się tak nad sobą użalałam. na koniec życzyłam mu miłego dnia. wiem, że był rano na FB, że do tej pory już na pewno przeczytał tego smsa ale się nie odzywa. w takich momentach mam sporo dziwnych myśli i wyobrażeń, od zawsze tak mam. ale czekam i wierzę, że się zrekompensuje. znowu jak ta wierna żona marynarza.
po tym piątkowym wyskoku wiem, że mogę jedynie to wszystko podsumować wyznaniem, że może na mnie zawsze liczyć o każdej porze dnia i nocy, że chciałabym żeby był bliżej mnie. bo wiem, że nic innego nie mogę zrobić.
chcę go jeszcze w ramach małej rekompensaty hehehe, zaprosić do kina. Ale to dopiero w przyszły wtorek albo środę. w weekend się nie spotkamy, bo ja jadę do Warszawy a on musi ogarnąć sytuację na miejscu. troszkę żal bo to nasze miejsce, nostalgicznie będzie ale zapalę sobie papierosa, westchnę i pójdę dalej. troszkę zdziwiła mnie ta decyzja, ale przecież po tych 3 latach i 4 miesiącach powinnam przywyknąć.

PISZĘ TO OD GODZINY...CISZA!

sobota, 5 stycznia 2013

to co wcześniej pisałam, że nie chce go widzieć to nieprawda!
zobaczyłam go, w całej krasie!
teraz wiem, że to największa miłość mojego życia, że zawsze będzie mi na nim zależało.
wiem, że się zarzekałam że nigdy się nie zbliżymy fizycznie do siebie, że nigdy przenigdy nic nie będzie ale stało się. Serca i rozumu nie oszukasz. wierzę, że oboje tego chcieliśmy że to nie było przypadkowe. po tylu latach czekania na ten jeden konkretny moment właśnie z nim wiem, że to była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. mimo, że to było bardzo jednorazowe to wiem że nigdy nie będę tego żałować. cokolwiek bym nie robiła, z kim bym nie była to zawsze najważniejszy będzie on! nie ma lepszego prezentu niż to, że mogę z nim spędzić noc. cokolwiek on sobie myśli to wiem, że nie żałuję i cieszę się z tego co było.
przed nami kolejny weekend...ciekawe co tym razem się stanie.

wtorek, 1 stycznia 2013

w oczach mam łzy, chce mi się płakać. to wszystko myślę sobie nie jest smutne na całe szczęście, ale bardzo przytłaczające. wiem, że mam tak wiele i jeszcze wiele mogę w tej znajomości zbudować, wnieść i wynieść z niej. ten rok poświęcę na budowanie mocnej, jeszcze mocniejszej relacji z nim.
sylwester? zostanie w pamięci na zawsze...